Morza i Oceany: – Jaką rolę ma do spełnienia Biuro ds. Gospodarki Morskiej przy Prezydencie Szczecina?
Paweł Rosicki, Kierownik Biura ds. Gospodarki Morskiej przy Prezydencie Szczecina: – Rozwój każdego miasta jest uzależniony od jego gospodarki. To gospodarka kształtuje wielkość miasta, tempo jego rozwoju oraz charakter. Szczecin od wieków był miastem portowym.
W ostatnich latach w naszym mieście na znaczeniu zyskały inne dziedziny gospodarki, niekoniecznie związane z morzem. Oczywiście, taka dywersyfikacja, uwzględniająca aktualne światowe trendy rozwojowe jest nam bardzo potrzebna. Nie należy jednak zapominać o tym, co przez wieki czyniło to miasto silnym, co stanowi o jego specyfice i odróżnia je od większości miast polskich. Tym elementem jest jego morski charakter, a to implikuje istnienie zdrowej gospodarki morskiej w mieście.
Branża morska jest jednak bardzo specyficzna i złożona. Stąd zamysł władz miasta aby tę specyfikę uwzględnić i stworzyć na potrzeby gospodarki morskiej w mieście odrębne biuro, które skoncentruje swoją działalność na wspieraniu rozwoju ‘biznesu morskiego’ . To jest właśnie nasza rola i nasze główne zadanie. Oczywiście, należy zdawać sobie sprawę z faktu, że forma i zakres pomocy biura będzie z natury rzeczy ograniczony: miasto nie jest właścicielem portu ani torów wodnych, nie buduje statków, nie zajmuje się przeładunkami ani przewozem ładunków itp. Biuro może jednak być pomocne w pośredniczeniu pomiędzy biznesem morskim a administracją, w naświetlaniu i wyjaśnianiu problemów, z którymi boryka się gospodarka morska w naszym regionie, we wspieraniu i koordynowaniu pewnych inicjatyw mających na celu rozwój gospodarki morskiej w regionie.
Morza i Oceany: – Jakie ma Pan plany do końca roku?
Paweł Rosicki: – Do końca roku Biuro musi się zorganizować i zostać zauważone przez lokalny biznes morski. Ten czas należy również wykorzystać na wnikliwe i dogłębne zapoznanie się z aktualnymi problemami, które nurtują środowisko morskie w Szczecinie. W żegludze morskiej przepracowałem 25 lat, a więc siłą rzeczy ‘czuję temat’, nie znaczy to jednak, że znam wszystkie lokalne problemy, z którymi borykają się nasi biznesmeni. A to oni wskażą nam kierunek naszych działań. Na pewno jednym z nich będzie sprawa pogłębienia toru wodnego Szczecin-Świnoujście do planowanego 12,5 m. Oczywiście, powstaje pytanie, co może zdziałać nasze biuro w sprawie, w którą zaangażowani są już praktycznie wszyscy gracze na wszystkich szczeblach zarówno rządowych jak i samorządowych. Osobiście uważam, że może i powinno się włączyć do tej akcji, ponieważ odnoszę wrażenie, że w ogólnym odbiorze ciągle istnieje jeszcze pewne niezrozumienie tego tematu.
Morza i Oceany: – Na czym Pana zdaniem miałoby polegać to niezrozumienie?
Paweł Rosicki: – Jest jedno zasadnicze pytanie, na które należy sobie odpowiedzieć przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji odnośnie pogłębienia toru wodnego Szczecin-Świnoujście: czy Szczecin ma w przyszłości pozostać miastem portowym, czy też zapominamy w części o korzyściach płynących z jego naturalnego położenia (dodajmy: dzięki któremu to miasto się rozwinęło) i wybieramy inny kierunek dla jego rozwoju.
Jeśli chcemy zachować port morski w Szczecinie, to moim zdaniem nie mamy innego wyboru jak pogłębić tor wodny do głębokości pozwalającej na obsługę statków przewożących ładunki masowe w partiach 35000-40000 ton, to jest w takich partiach, które stanowią obecnie pewien standard, na który istnieje odpowiednia podaż tonażu. Cało-statkowe partie ładunkowe 16000-20000 ton, które może obsługiwać obecnie port w Szczecinie są obecnie coraz rzadsze – po prostu znikają z rynku jako nieekonomiczne i coraz trudniej o odpowiedni tonaż na nie – takich masowców już się po zasadniczo nie buduje. Podobnie wygląda sytuacja w żegludze kontenerowej.
Tor wodny o głębokości 12,5 m, po którym mogą pływać statki z zanurzeniem 11m, pozwoli na zawijanie do Szczecina nowoczesnych czterdziestotysięczników z pełnym ładunkiem, co bardzo obniży koszt transportu i stworzy podstawy do zmiany niejednej kalkulacji opłacalności inwestycji w rejonie. Pozostawienie niezmienionych parametrów toru oznaczać będzie marginalizację portu, a w dalszej perspektywie czasowej rezygnację z jego usług ze względów ekonomicznych (zbyt małe partie ładunkowe, konieczność zatrudniania nietypowych, małych bądź standardowych, ale niedoładowanych statków) na rzecz ciągle intensywnie rozwijającej się konkurencji . Należy w tym miejscu zaznaczyć, że rozwiązania pośrednie polegające na płytszym pogłębieniu toru będą również bardzo kosztowne, a problemu na dłuższą metę nie rozwiążą. Musimy sobie również zdawać sprawę z faktu, że czas pracuje przeciwko nam – konkurencja nie śpi, a odzyskanie utraconych ciągów ładunkowych jest zawsze dużo trudniejsze i kosztowniejsze, niż ich utrzymanie.
Stąd to zasadnicze pytanie, na które należy sobie najpierw odpowiedzieć : czy chcemy mieć port morski w Szczecinie – jeśli tak, to konieczne jest pogłębienie toru do 12,5 m i to możliwie jak w najszybszym czasie. Należy przy tym pamiętać, że poważna część prac została już wykonana i mówimy w tej chwili o kontynuacji inwestycji, a nie o jej rozpoczęciu.
Morza i Oceany: – Rok 2013 zapowiada się bardzo trudny dla gospodarki, w tym morskiej. Czy Biuro ds. gospodarki morskiej też pracuje nad „kołem ratunkowym”?
Paweł Rosicki: – Byłoby to trochę megalomanią, gdybyśmy w naszym istniejącym od paru tygodni biurze przygotowywali jakieś poważne plany ratunkowe dla gospodarki morskiej. Faktem jednak jest, że gospodarka morska jest zdecydowanie bardziej narażona na negatywny wpływ dekoniunktury w gospodarce światowej, niż inne branże gospodarcze i trzeba mieć tego świadomość.
Dziękujemy
Rozmawiał: Bogdan Tychowski