Mniejsza o ponad połowę produkcja, w porównaniu do rekordowego 2005 r. i niższe o ponad 40 proc. przychody ze sprzedaży, zmieniona baza wytwórcza i porwane więzi kooperacyjne w kraju – tak można ująć syntetycznie przemiany, jakie dokonały się w krajowym przemyśle stoczniowym w ostatnich latach.
Rekordową produkcję w ostatnim dwudziestoleciu polskie stocznie uzyskały w 2005 roku, kiedy to dostarczyły 28 statków o pojemności brutto (GT) 740 tys. (rekord bezwzględny 916 tys. GR – 1998 r.). Od tamtej pory produkcja malała, by w 2009 r. zmniejszyć się o ponad połowę – do 331 tys. GT (13 statków). W tym roku, jak ocenia Centrum Techniki Okrętowej w Gdańsku, koniunktura jest nadal słaba, a portfel zamówień tylko nieco lepszy niż – w słabym – ub.r.
Co się zmieniło?
Od pięciu lat malał portfel zamówień, natomiast powiększyła się jego różnorodność. W ub.r. doszły zamówienia na drobnicowce, gazowce, promy, wzrósł portfel na statki nietowarowe (wycieczkowe, jachty, okręty wojenne) i konstrukcje offshore (wieże wiertnicze i dla elektrowni morskich). To pewna korzystna zmiana, bowiem w 2008 r. w produkcji stoczniowej w ujęciu GT 98 proc. przypadło na transportowce do przewozu samochodów (288,5 tys. GT, 5 szt.) oraz kontenerowce i semikontenerowce (196 tys. GT pojemności brutto 8 szt.). Reszta to były statki nietowarowe oraz produkcja offshore.
W układzie wartościowym, przemysł stoczniowy uzyskał w 2009 r. 2,27 mld zł przychodów ze sprzedaży (3,9 mld zł w 2005 r.). Tu także widać zmieniającą się strukturę przychodów. Już ponad 1/5 przychodów – 462 mln zł – pochodzi ze sprzedaży jachtów i łodzi motorowych (w rekordowym 2005 r. – 13,5 proc.). Podobnej wielkości jest produkcja kadłubów statków pełnomorskich, która w ciągu pięciu lat potroiła swoją wartość. Ta ostatnia tendencja nie jest jednoznacznie pozytywna, ocenia Jerzy Karpiński, prezes CTO. Z jednej strony, zapewnia zakładom produkcję oraz popyt na pewne krajowe wyroby, jak blachy i konstrukcje stalowe. Z drugiej strony oznacza, że niektóre nasze stocznie stały się w większym stopniu dostawcą półproduktów, do dokończenia przez stocznie bardziej wyspecjalizowane lub mające lepszy marketing i możliwości zbytu.
Zakładów… przybywa
Wraz ze zmianami w produkcji, zmienia się także baza wytwórcza. W 2005 r. w sekcji „Produkcja i naprawa statków i łodzi” było zarejestrowanych 4090 podmiotów, w ub.r. ponad 5300. W ponad 90 proc. są to jednak małe zakłady w formule działalności gospodarczej. Spółek prawa handlowego jest 388, w tym 17 największych – spółek akcyjnych.
Pomimo 1,2 mld zł pomocy publicznej w udzielonej tylko w 2008 r., w następnym roku upadły dwie największe stocznie: Gdynia (SG) i Szczecińska Nowa (SSN). Odbyły się dwa przetargi na sprzedaż nieruchomości majątku obu, jednak ze słabym rezultatem szczególnie w przypadku SSN. W pierwszym z nich (grudzień 2009 r.) nabywców znalazło 9 z 19 pakietów, a w lipcu licytujący kupili majątek za 4,9 mln zł, podczas gdy wartość całego wystawionego wynosiła 120 mln zł. Zarządca kompensacji stoczni ogłosił trzeci przetarg na 15 września w SG i 21 września w SSN. Zgodnie z planem uzgodnionym z Komisją Europejską, sprzedaż majątku ma się odbyć do końca pierwszego kwartału 2011 roku. Obroniła się natomiast Stocznia Gdańsk, dla której – po udzielonej pomocy państwa -znalazł się inwestor prywatny, ISD (obecnie nie jest już jej współwłaścicielem). Postawiła na produkcję wyrobów offshore, w październiku uruchomi pierwszą linię produkcyjną wież do elektrowni wiatrowych w największej w Europie hali – K1. W branży dobrze sobie radzą zakłady świadczące usługi remontowe, w tym Gdańska Stocznia Remontowa. Ma pełen portfel zamówień do 2012 r., a 90 proc. zleceń pochodzi z zagranicy. Po „wpadce” z opcjami walutowymi, zobowiązania zamieniła na kredyty i uzyskała po I półroczu br. zysk. Należąca do niej Remontowa Stocznia Północ, która specjalizuje się w budowie średnich i małych statków, także wykazuje zysk. W dość dobrej kondycji są mniejsze, prywatne stocznie, ak Maritim czy Crist. Są to jednak głównie poddostawcy sekcji i bloków.
Najbliższe niektóre plany…
…dotyczą prywatyzacji trzech stoczni remontowych zaliczanych do sektora obronnego, tj. Stoczni Remontowej „Nauta” S.A. (93,15 akcji SP), Szczecińskiej Stoczni Remontowej „Gryfia” (85 proc.) i Morskiej Stoczni Remontowej (73 proc.).
– Przed miesiącem MSP wniosło do Agencji Rozwoju Przemysłu większościowe pakiety akcji tych spółek – powiedział Maciej Wewiór, rzecznik prasowy resortu skarbu państwa. – Obecnie w MSP pozostały pakiety akcji przeznaczone dla uprawnionych pracowników.
Są to jednak specyficzne zakłady, dla których potrzeba inwestora branżowego, z zamówieniami dla armii. Niedawno taki inwestor – francuski koncern DCNS – po trwających blisko 10 miesięcy analizach zrezygnował z planów inwestowania w gdyńskiej Stoczni Marynarki Wojennej, która buduje m.in. wartą 1,3 mld zł korwetę „Gawron”. Jak powiedział posłom z komisji Obrony Krzysztof Łaszkiewicz, wiceminister skarbu państwa nadzorujący sektor obronny, DCNS zniechęciła do inwestycji niepewna, nieuporządkowana sytuacja gdyńskiej spółki, która z trudem dogaduje się w wierzycielami. A przecież ARP udzieliła spółce od czasu jej komercjalizacji (2005 r.) pomocy publicznej poprzez podwyższenia kapitału zakładowego o 80 mln zł i dodatkową pożyczkę 40 mln zł.
– Obecnie Agencja przeprowadza pełen audyt sytuacji w stoczniach remontowych wniesionych do nas. – powiedziała nam Roma Sarzyńska-Przeciechowska, rzecznik prasowy ARP.
W celu zwiększenia skuteczności pozyskania inwestorów dla woj. zachodniopomorskiego, agencja ta – wspólnie z PAIIZ i we współpracy z władzami regionu – uruchomiła program pod nazwą „Szczecin – inwestuj w centrum Europy.” Agencja Rozwoju Przemysłu S.A. zarządza terenami Specjalnej Strefy Ekonomicznej Euro-Park Mielec w Szczecinie. Zabiega także w Komisji Europejskiej o zgodę na zakup terenów Stoczni Szczecińskiej Nowa i włączenie jej do SSE. ARP S.A. jest również zaangażowana finansowo w proces restrukturyzacji ZCh Police w kwocie 150 mln zł. Skarb Państwa zamierza je sprywatyzować w najbliższym czasie.
Koszty społeczne
Dekoniunktura na rynkach frachtów z lat 2001-2002 spowodowała pierwszą falę restrukturyzacji stoczni i zwolnień pracowników. Jednak wraz z poprawą sytuacji zatrudnienie rosło w latach 2005-2007, by z kolei od 2008 r. znów maleć.
Obecnie w całej sekcji „Produkcja i naprawy…” pracuje ok. 34 tys. osób, w tym w spółkach akcyjnych 13 tys. Proces restrukturyzacji trwa nadal. Jednak najbardziej znacząca redukcja nastąpiła w ub.r. i trwała do końca czerwca br., kiedy to zwalniano pracowników z GS oraz SSN. W pierwszej programem zwolnień monitorowanych objęto 4416 osób, w drugiej 3588. Łącznie z odprawami koszt tego programu przekroczył 124,8 mln zł.