Rekordowe ceny paliw

mar 5, 2012 | PŻM

pzmpaliwoZa tonę popularnego paliwa żeglugowego – 380-tki, pod koniec lutego firmy armatorskie musiały płacić 600-700 USD.
Wysokie ceny paliw były zmorą armatorów przez cały 2011 rok. Było to przede wszystkim związane z niepokojami w krajach arabskich oraz Północnej Afryce, a szczególnie uwidoczniło się w czasie wojny domowej w Libii. Po zablokowaniu libijskich szybów wydobywczych, z rynku zniknęło ponad miliard baryłek ropy dziennie. Kiedy w Libii obalono dyktatora Kadafiego, wydawało się, że sytuacja w handlu surowcami płynnymi zacznie się stabilizować. Niestety, wkrótce potem oczy całego świata zwróciły się ku Iranowi – potężnemu producentowi ropy naftowej – który ponownie odmówił odrzucenia programu wzbogacania uranu (w celu budowy własnej bomby jądrowej). W odpowiedzi, Stany Zjednoczone pod koniec 2011 wprowadziły nowe sankcje wobec instytucji finansowych prowadzących interesy z bankiem centralnym Iranu a kraje Unii Europejskiej pod koniec stycznia br. ogłosiły swoje własne restrykcje. W ramach sankcji zakazane ma być zawieranie przez członków UE nowych kontraktów na ropę z Iranu, natomiast wcześniej zawarte długoterminowe kontrakty mają przestać obowiązywać od 1 lipca.
Embargo handlowe nałożone na Iran może spowodować utratę z rynku 2,3 miliarda baryłek ropy (w zdecydowanej większości przewożonych drogą morską). W dodatku Teheran zagroził, że jeśli Europa przestanie kupować ropę irańską, wówczas zostanie zablokowana Cieśnina Ormuz przez którą przepływa ok. 40 proc. światowego morskiego transportu tego surowca (z krajów arabskich).
Wydaje się jednak, że jak na razie to Iran dyktuje krajom UE warunki dostaw.  Pod koniec lutego tankowce, które miały dostarczyć 500 tys. baryłek irańskiej ropy do rafinerii w Grecji, zawrócono, bo Iran odmówił tych dostaw. Od importu irańskiej ropy najbardziej zależne są Hiszpania, Włochy i Grecja. W ubiegłym roku cała Unia Europejska kupowała od Iranu średnio 600 tys. baryłek dziennie.   
Wszystkie te czynniki powodują niepokój na rynkach surowcowych, a to z kolei przekłada się na wspomniane rekordowe ceny paliw żeglugowych. Aktualnie więc armatorzy na całym świecie płacą za bunkrowanie ponad dwa razy więcej niż jeszcze dwa lata temu. W strefach ECA (Emission Control Area – Bałtyk, Morze Północne), gdzie obowiązują przepisy o konieczności stosowania paliwa niskosiarkowego jest jeszcze drożej.
Sposobów by bronić się przed horrendalnie wysokimi cenami paliw jest niewiele. Najczęściej stosowanym jest zmniejszenie prędkości statków. Rozwiązanie to przyjęli w 2009 roku armatorzy kontenerowców a od tego czasu staje się ono coraz bardziej popularne również w pozostałych sektorach żeglugowych.
Statek typu m/s „Szczecin”, przy prędkości 14 węzłów spala na dobę około 28 ton paliwa. W tym czasie statek pokonuje 336 mil morskich, czyli ok. 622 kilometrów.

Krzysztof Gogol