Jeszcze na początku lat 2000. dla większości specjalistów emigracja do krajów skandynawskich, bądź Niemiec, była jedyną alternatywą znalezienia zatrudnienia w przemyśle stoczniowym. Dziś wykwalifikowany spawacz jest w stanie wynegocjować stawkę na poziomie 40 zł brutto za godzinę pracy. Odradzający się przemysł potrzebuje siły roboczej a wiele kontraktów stoczniowych jest ekonomicznie opłacalnych dzięki angażowaniu przez firmy podwykonawcze pracowników zza wschodniej granicy. Dariusz Marszałkowski, redaktor naczelny serwisu pracy pracawstoczni.pl oraz prezes przedsiębiorstwa Snazzy Marketing tworzącego i integrującego serwisy pracy i systemy edukacyjne scharakteryzuje sytuację w sektorze stoczniowym pod kątem kosztów pracy oraz dostępności usług wykwalifikowanych monterów oraz spawaczy.
Polskie stocznie podejmują coraz bardziej złożone technicznie zlecenia. W jaki sposób zjawisko to odzwierciedla trendy na rynku pracy?
To prawda, stocznie coraz częściej biorą udział w projektach złożonych technicznie konstrukcji stoczniowych, remontach i realizacjach mniejszych jednostek. Ten proces rozwija się jednak powoli. Wiele najbardziej złożonych i wymagających know-how projektów wciąż realizuje się zagranicą w oparciu o niemieckie, fińskie czy holenderskie patenty. W Polsce rozwój technologiczny następuje wciąż wolniej niż w krajach mogących poszczycić się największymi i najnowocześniejszymi stoczniami w Europie. Realizacja najbardziej skomplikowanych technicznie zadań jest ciągle jeszcze poza horyzontem możliwości polskich firm. Realizacja najbardziej zaawansowanych technologicznie projektów wymaga ciągłości badań i rozwoju know-how. Wiele polskich przedsiębiorstw musiało zamknąć swoje działy badawcze. W takich przypadkach potrzeba lat na odbudowanie i rozwój potencjału technologicznego. Firmy, które przez lata inwestowały w rozwój konkretnych technologii mają szansę na pozyskanie najbardziej intratnych zleceń.
Zagraniczny rynek stoczniowy przyciąga specjalistów ze względu na zarobki znacznie wyższe niż w Polsce. Dotyczy to zarówno spawaczy, monterów, elektryków, monterów rurociągów, jak i kadry inżynierskiej. Sytuacja powoli się poprawia. Stoczniowi fachowcy są w stanie znaleźć zatrudnienie w kraju i wynegocjować konkurencyjne jak na polskie realia warunki płacowe. Jeśli doświadczony specjalista włada dodatkowo jakimś językiem obcym to bez problemu znajdzie również dobrze płatną posadę w zachodnioeuropejskim przemyśle stoczniowym. Obserwujemy również zjawisko daleko idącej specjalizacji. Zdecydowanie łatwiej jest znaleźć zatrudnienie pracownikom wyspecjalizowanym w obsłudze konkretnej technologii. Opisy ofert pracy zamieszczone na naszym portalu często są do tego stopnia skonkretyzowane, że wymieniając zakres obowiązków np. spawaczy czy monterów rurowych podają typ, średnicę, grubość stalowych ścianek oraz rodzaj materiału rury, którą ma instalować poszukiwany pracownik. Obecnie spawacz spawający element o średnicy 5 cm wykonany z rzadkiego stopu stali oraz jego kolega po fachu pracujący nad zespawaniem rury o średnicy 1m wykonanej ze stali nierdzewnej są przedstawicielami dwóch zupełnie różnych profesji. Pracodawcy poszukują specjalistów, którzy wykonywali wcześniej zlecenia dokładnie odpowiadające opisowi zamieszczonej oferty. O przyjęciu do pracy specjalisty decydują więc bardzo konkretne uprawnienia oraz doświadczenie zdobyte wcześniej przez kandydata.
Mamy więc do czynienia z dużym popytem na pracę wysoko wykwalifikowanych specjalistów. Ale czy istnieje dostateczna liczba wyspecjalizowanych pracowników?
Stocznie i pracujące dla nich spółki podwykonawcze w dalszym ciągu radzą sobie z tym problemem. Obecnie polski rynek pracy, w tym również przemysł stoczniowy w dużym stopniu bazuje na pracownikach kontraktowych, pochodzących z Ukrainy. Jeszcze 3 lata temu firmy związane z przemysłem stoczniowym nie poszukiwały pracowników w tak energiczny sposób jak można to zaobserwować obecnie. Ukraińscy pracownicy mają na ogół podobne kwalifikacje co ich polscy koledzy. Nie mają jednak tak dobrze rozwiniętych kompetencji językowych. Dziś same umiejętności zawodowe to za mało. Pracownik podpisujący zagraniczny kontrakt musi być komunikatywny, by wykonać zlecenie zgodnie z instrukcjami przełożonego oraz pracować w zgodzie z przepisami BHP.
W dobie coraz większej globalizacji stocznie nie zatrudniają już pracowników etatowych. Decydują się na rozwiązania outsourcingowe korzystając z usług spółek odpowiedzialnych za poszczególne elementy kontraktu stoczniowego. To właśnie te przedsiębiorstwa są bezpośrednimi pracodawcami spawaczy, monterów i innego personelu. Zatrudnianie pracowników jest złożonym procesem. Stocznie zlecające wykonanie elementu kontraktu chcą zrzucić na barki podwykonawców całość zagadnień związanych z angażowaniem siły roboczej. Zatrudnienie w przemyśle stoczniowym jest jednym z najtrudniejszych i najbardziej kosztownych elementów całego procesu produkcyjnego. Niekiedy podwykonawcy podejmują kontrakt, którego zapisy nie są dla nich opłacalne. Taka sytuacja musi przełożyć się również na wynagrodzenie pracowników, gdyż firmy muszą szukać oszczędności. Wówczas mamy do czynienia nawet z oszustwami w stosunku do zatrudnionych. Reasumując, na polskim rynku pracy brakuje pracowników, ale luki spowodowane emigracją zarobkową zostały załatane przez agencje pośrednictwa pracy masowo rekrutujące pracowników zza wschodniej granicy. Wg moich szacunków w niektórych spółkach stoczniowych już ponad 20-25% kadry stanowią pracownicy zagraniczni, w pierwszej kolejności Ukraińcy. Zazwyczaj nie są oni zatrudniani docelowo w stoczniach, tylko w przedsiębiorstwach podwykonawczych. Statystyki zatrudnienia mogą więc być mylące. Dla przykładu, nie należy do rzadkości sytuacja, w której stocznia deklaruje, że pracownicy zagraniczni stanowią 5% ogółu zatrudnionych, ale spółki wykonujące dla niej prace montażowe zatrudniają już 50% pracowników zza wschodniej granicy.
Jak zjawisko outsourcingu przekłada się na proces produkcyjny i jakość pracy?
W branży stoczniowej cena pracy oraz koszty produkcji grają jeszcze bardzo istotną rolę. Firmy kooperujące ze stoczniami mają duże problemy z dostarczeniem odpowiedniej siły roboczej w stosownym momencie i kwalifikacjach adekwatnych do potrzeb kontraktu. Stocznia często decyduje się na usługi 3-4 podwykonawców konkurujących ze sobą o możliwość realizacji wycinka kontraktu. Stocznie często są zmuszane do bazowania na tak zażartej konkurencji. Taka sytuacja ma miejsce w chwili, gdy zaangażowany podwykonawca nie jest w stanie zagwarantować odpowiedniej jakości prac lub nie zaangażował dostatecznie licznego zespołu fachowców. Taki stan rzeczy przekłada się niestety na chaos organizacyjny. Zarządzanie procesami produkcyjnymi nie stoi jeszcze w Polsce na tak wysokim poziomie, jak można to zaobserwować w najlepszych stoczniach Europy, ale ulega nieustannej poprawie. Korzystanie z usług firm zewnętrznych nie jest wyłącznie polską specyfiką. Produkcja stoczniowa jest zorganizowana w ten sam sposób w całej Europie. Niegdyś stocznie angażowały 5-10 tys. stałych pracowników. W chwili obecnej w dużej stoczni na stały etat może liczyć 300-500 osób. Resztę pracowników angażuje się na czas wykonywania kontraktów za pośrednictwem firm odpowiedzialnych za poszczególne elementy kontraktu. Spółki podwykonawcze często pracują dla wielu stoczni jednocześnie, przerzucając pracowników wszędzie tam, gdzie istnieje zapotrzebowanie na ich usługi. Z punktu widzenia pracownika pociąga to za sobą konieczność dużej elastyczności i stałej gotowości do podróży. Z drugiej strony dodatkowe obowiązki rekompensuje rosnące wynagrodzenie. Kontrakty nie zawsze są opłacalne dla podwykonawców, co znajduje odzwierciedlenie w stosunkowo niskich stawkach wypłacanych pracownikom. Na polskim rynku nie brakuje firm podwykonawczych co pozwala stoczniom zredukować koszty produkcji. Rynek stoczniowy w Polsce powoli się stabilizuje mimo, że walka o kontrakty toczona pomiędzy podwykonawcami jest niekorzystna z punktu widzenia interesów pracownika. Taki stan rzeczy sprzyja za to klientom zlecającym stoczniom wykonanie remontu lub budowę jednostki. Polskie spółki mogą oferować bardzo zbliżone usługi lub produkty docelowe do firm zachodnioeuropejskich co wpływa na stosunkowo konkurencyjne ceny.
Jak kształtuje się cena pracy oraz pozycja negocjacyjna pracowników?
Z punktu widzenia podwykonawców wejście Ukraińców na polski rynek pracy było zbawienne. Kontrakty stały się rentowne, gdyż pracownikom można było mniej płacić. Od ok. 1,5r. można zaobserwować, że tania siła robocza zza wschodniej granicy zwiększa marże przedsiębiorstw kooperujących ze stoczniami produkcyjnymi. Ukraińcy zaangażowani są w pierwszej kolejności do wykonywania najcięższych prac związanych z montowaniem sekcji kadłubowych, przewozem i spawaniem poszczególnych elementów konstrukcji. Polakom powierza się podobny zakres obowiązków w Niemczech, Holandii czy Finlandii. Największe korzyści z faktu masowego napływu tanich pracowników polskie stocznie odniosły 2-3 lata temu. Taki model gospodarczy powoli się kończy, gdyż Ukraińcy mają już możliwość podejmowania zatrudnienia na terenie całej Unii Europejskiej. Wysokość stawki ukraińskiego pracownika zależy od hojności angażującej go firmy. Zarobki polskiego spawacza lub montera utrzymują się aktualnie na poziomie 40 zł netto za godzinę pracy. Rodzime firmy często chcą oferować mniej dlatego mają problemy z zaangażowaniem polskich pracowników. Tę niszę zajmują przedsiębiorstwa pośredniczące w rekrutacji pracowników z Ukrainy. Sądzę, że różnice w wynagrodzeniu mogą sięgać od 25% do nawet połowy stawki polskiego pracownika.
Polski rynek stoczniowy a procesy rekrutacyjne. Na jakie elementy stawia się aktualnie nacisk podczas poszukiwania pracowników?
Narzędzia rekrutacyjne nie uległy na przestrzeni ostatnich lat istotnym zmianom. Informacje o ofercie pracy szybko rozchodzą się w środowisku wykwalifikowanych pracowników stoczniowych. Stocznie poszukujące pracowników na stanowiska spawaczy czy monterów z reguły nie zamieszczają ogłoszeń w prasie specjalistycznej. Nasz portal jest wyspecjalizowany w poszukiwaniu pracowników chętnych do wyjazdu na kontrakty zagraniczne. Firmy poszukujące fachowców premiują pracowników legitymujących się minimum rocznym lub dwuletnim doświadczeniem w pracy na kontraktach zagranicznych i znających język obcy przynajmniej w komunikatywnym zakresie. Monter lub spawacz bez znajomości języka kraju, do którego się udaje ma małe szanse na znalezienie zatrudnienia zagranicą. Czasy wielkiego boomu na siłę roboczą, które obserwowaliśmy przed 2009r. należą zatem do przeszłości. Informacje o ofertach zamieszcza się za pośrednictwem systemów multipostingowych połączonych z wieloma serwisami ogłoszeniowymi. Obsługiwany przez nasz portal system jest zintegrowany z ponad 30 multiserwisami ogłoszeniowymi.
Jakie działania mogą podjąć stocznie by zapobiec odpływowi siły roboczej?
Stocznie nie zawsze chcą angażować np. monterów czy spawaczy, gdyż z reguły nie będą im w stanie zagwarantować ciągłości zatrudnienia. Budowanie relacji pracodawca-pracownik leży w gestii firm świadczących usługi stoczniom. Specjalizacja i nabywanie uprawnień unikalnych z punktu widzenia rynku stoczniowego stwarza pracownikom szansę na wynegocjowanie korzystniejszych warunków płacowych. Podwykonawca oferujący wyższe stawki bez problemu znajdzie wykwalifikowanych pracowników ale nie znajdzie zleceniodawcy gotowego powierzyć takiemu przedsiębiorstwu realizację kontraktu stoczniowego. Wiele zależy od intratności kontraktu. Stocznie, które dobrze wynegocjowały kontrakty mogą zaproponować większe stawki swoim podwykonawcom realizującym montaż części elementów konstrukcyjnych lub remontowych. W Polsce nie prowadzi się obecnie polityki pracowniczej uwzględniającej interesy pracowników wykonujących najcięższe prace w przemyśle stoczniowym. Stocznie opracowały za to doskonałą politykę utrzymywania lojalności i budowania relacji z pracownikami należącymi do kadry zarządzającej.
Pracodawcom zależy na dyspozycyjnych i doświadczonych fachowcach. Jak w takim układzie odnajdują się pracownicy młodzi stażem?
Doświadczeni stażem monterzy i wyspecjalizowani spawacze mogą z powodzeniem pełnić funkcję prowadzących. To zadanie powierza się nie tylko doświadczonym ale i najbardziej lojalnym pracownikom. Niektórzy młodzi pracownicy nabierający doświadczenia pod czujnym okiem prowadzących to prawdziwe nieoszlifowane diamenty. Wielu z nich nie zamierza wyjeżdżać za granicę mimo świadomości lepszych warunków płacowych. Na miejscu zatrzymuje ich rodzina, a niekiedy zobowiązania zaciągnięte w bankach. Z naszych doświadczeń i obserwacji współpracujących z naszym portalem podwykonawczych wynika, że wprawdzie pracownicy tworzący kadrę stoczniową średniego szczebla odchodzą na emeryturę, ale na rynku jest dostateczna liczba młodych monterów czy spawaczy by ich zastąpić bez zakłócania ciągłości procesów produkcyjnych. Z danych zebranych przed rokiem przez nasz portal wynika, że młodzi ludzie są zainteresowani zawodem spawacza i chcą związać swoją karierę zawodową z polskimi stoczniami. Firmy stoczniowe rekrutują najlepszych absolwentów szkół spawalniczych, którzy trafiają na rynek pracy zaraz po zakończeniu procesu kształcenia. Zawód wykwalifikowanego spawacza powoli staje się atrakcyjną ścieżką rozwoju dla młodych ludzi.
Rynek pracownika czy pracodawcy? Z jakimi relacjami na rynku stoczniowym mamy obecnie do czynienia?
Nie jest to jednoznaczna kwestia. Skłaniałbym się raczej ku stwierdzeniu, że polski rynek stoczniowy jest korzystny z punktu widzenia interesów pracowników. Wynagrodzenia wciąż rosną i są bardzo atrakcyjne jak na realia polskiego rynku pracy. Nie brakuje również ofert zatrudnienia zarówno w kraju, jak i zagranicą. Nie jest łatwo o wykwalifikowanych pracowników i stocznie oraz stanowiące ich otoczenie firmy kooperujące muszą zabiegać o ich usługi jeśli chcą utrzymać ciągłość zamówień.
Opracował Maciej Ostrowski