Polski przemysł jachtowy – nadchodzi czas innowacji

sie 17, 2015 | Polskie nowości

1abcSunreef

Obecnie Sektor jachtowy w Polsce wypracowuje 0,15% wartości całego eksportu naszego kraju. Zaczątkiem dzisiejszego przemysłu jachtowego były małe, często zatrudniające kilkanaście osób rodzinne zakłady.

Skromne początki

Wg przedstawiciela  Fundacji Klastra Polskie Jachty produkcją luksusowych jachtów w naszym kraju zajmują się 4 przedsiębiorstwa. Produkcja tych stoczni a także zasięg marek wytwarzanych przez nie jachtów ma charakter globalny. Ścisłe grono tych firm tworzą: Sunreef Yachts, Galeon, Delphia Yachts oraz Rega Yacht. Rozbudowany, skupiający 900 firm polski przemysł jachtowy wyrósł na podwykonawstwie na rzecz marek zagranicznych. Wykonywanie jednostek oraz elementów konstrukcji na rzecz zachodnioeuropejskich firm, było pierwszym etapem rozwoju wszystkich, polskich stoczni jachtowych za wyjątkiem założonego w 2002r. Sunreef Yachts. Obecnie podwykonawstwo stanowi ponad połowę produkcji polskiego przemysłu jachtowego. Od 15 lat po morzach całego świata pływają już jednostki powstałe w oparciu o autorskie projekty polskich przedsiębiorstw.

– Szczególną wartość przedstawia fakt, że przemysł jachtowy rozwinął się w głównej mierze w oparciu o rodzimy kapitał. Polskie firmy rozwijały się od podstaw. Na liście podmiotów, tworzących nasz sektor gospodarki morskiej z powodzeniem można wskazać przedsiębiorstwa obecne na rynku od kilkudziesięciu lat. Dobrym przykładem jest tu firma Galeon, obecna na rynku już od początku lat 80. – mówi Jacek Gleba.

Przemiany gospodarcze roku 1989 nie stworzyły więc bezpośrednio całej, nowej gałęzi gospodarki. Stanowiły raczej impuls dla przedsiębiorczych ludzi, chcących rozwijać branżę w kierunku najnowocześniejszych standardów. Transformacja ustrojowa stanowiła szansę, by w oparciu o wiedzę oraz określony kapitał powołać do życia własne przedsiębiorstwo. Tę niszę wykorzystało wiele firm.

– Kilkanaście lat temu Polska kojarzyła się z branżą stoczniową poprzez pryzmat dobrego, fizycznego pracownika. Sunreef Yachts oraz kilka innych firm przez charakter swojego produktu stara się zmieniać ten stereotyp- dodaje Francis Lapp, właściciel Sunreef Yachts.

Zdaniem założyciela Sunreef Yachts ostatni kryzys  gospodarczy wywarł znaczny wpływ na obraz przemysłu jachtowego w Europie Zachodniej. Z rynku zniknęła pewna liczba firm włoskich oraz brytyjskich. Niektóre przedsiębiorstwa, jak  Sunseeker zostały przejęte przez kapitał chiński. Produkcja jachtów tych marek została przeniesiona z Europy do Kraju Środka, co m.in. wpłynęło na jej jakość. Nie można porównywać jakości produktu gwarantowanej przez polskie stocznie z chińskimi standardami. Obecnie wielu nabywców zdaje już sobie z tego sprawę.

– Nadszedł czas polskich przedsiębiorstw. Jesteśmy świadkami spadku formy zachodnioeuropejskich stoczni jachtowych. Dwa lata temu na branżowych targach w Dusseldorfie przedstawiciel włoskiej stoczni produkującej luksusowe jachty, chcąc wyeksponować ich jakość oznajmił polskim gościom „nasza produkcja reprezentuje sobą taką jakość jak jachty Galeona”. Opinia ta, to referencje wystawione przez całą branżę jachtową. To niewyobrażalny skok od czasów, kiedy 13 lat temu nie można było sprzedać żadnego, luksusowego jachtu „Made In Poland.”- informuje Francis Lapp. 

Polscy producenci jachtów są w stanie konkurować i odnosić sukcesy nad zachodnimi firmami, m.in.  dzięki możliwości indywidualnych zamówień.

– Klient polskiej firmy jachtowej może dowolnie zmieniać układ i wyposażenie wnętrza kabin zamówionego przez siebie jachtu. Luksusowy jacht  trudniej sprzedać, toteż personalizacja produktu jest naturalnym rozwiązaniem tego problemu. Jak do tej pory w ciągu 13 lat zbudowaliśmy ponad 80 spersonalizowanych modeli , w tym dwa, stu stopowe, żaglowe super katamarany, należące do klasy największych jednostek na świecie. Rozpatrując ofertę konkurencyjnych, zagranicznych firm, tam klient często może decydować jedynie o przysłowiowym kolorze tapicerki- wtrąca założyciel Sunreef Yachts.

Kształt i aktualne problemy

W przeciwieństwie do krajów szczycących się długimi tradycjami szkutniczymi, takich, jak Włochy czy Wielka Brytania w krajobrazie gospodarczym polskiej branży zdecydowanie dominują małe i średnie podmioty. Przez szereg lat działania branży powstało jedynie kilka mega przedsiębiorstw. Duże, polskie stocznie wytwarzające luksusowe łodzie zatrudniają przeciętnie 300 pracowników. Dla porównania najwięksi zachodnioeuropejscy wytwórcy po 3000 specjalistów. Największe jachty wodowane przez Sunreef Yachts osiągają długość kadłuba do 60m. Łodzie Galeona, głównego konkurenta Sunreefu są o 6 m mniejsze (ostatnio w ofercie tej firmy pojawiły się również jednostki wielkości 60- 70 stóp. Koszt najmniejszego jachtu wyprodukowanego w stoczni Sunreef wynosi 1 mln 400 tysięcy euro. Stocznia, Delphia produkuje nawet 1200 jachtów motorowych w ciągu roku, a także w tym samym czasie ok. 300 łodzi żaglowych. 

Polska słynie z realizacji zamówień na bardzo dużą liczbę małych łodzi żaglowych i motorowych (jachty o długości kadłuba 8-10m) o wartości kilkudziesięciu tysięcy złotych. Stocznie znad Wisły wypuszczają na rynek bardzo niewiele dużych jachtów o wielkości przekraczającej 10m. Wynika to z ograniczeń kapitałowych większości polskich przedsiębiorstw. Brak kapitału wciąż stanowi główny problem polskiego przemysłu jachtowego oraz główną barierę rozwoju przedsiębiorstw. Budowa większego jachtu łączy się z większymi kosztami. Sumy te nie narastają linearnie. Koszty zbudowania dwa razy większej jednostki rosną nawet kilkukrotnie. Zwiedzając światowe targi w Cannes łatwo zorientować się, że europejskie przedsiębiorstwa produkujące naprawdę duże jachty o długości kadłuba osiągającej 180 stóp funkcjonują na rynkach od 25-30 lat. Konkurowanie z producentami katamaranów tej wielkości, wiąże się z dużymi nakładami inwestycyjnymi. Dlatego wypuszczanie na rynek całej linii jachtów konkretnego rodzaju nie jest inwestycją tego samego rzędu, co stworzenie jednej jednostki luksusowej.

– Od początku byliśmy zorientowani na produkcję wielokadłubowców większych niż 60 stóp. Pierwsza zlecona naszej firmie jednostka miała kadłub o długości 74 stóp. W tamtym czasie po wodach całego globu pływało tylko 10 takich jachtów. Firmie wróżono bankructwo już po roku od rozpoczęcia działalności. Sądzono, że na takie produkty nie będzie rynku zbytu. Rzeczywistość zweryfikowała te założenia- wspomina Francis Lapp.

Aktualnie katamarany długości 70 stóp są standardem. Zmienia się kultura użytkowania jachtów, co pociąga za sobą również zmiany w hierarchii potrzeb klienta. Wcześniej jachty służyły głównie zaprezentowaniu statusu oraz przyjmowaniu gości. Teraz nabywców interesuje daleka żegluga. Stanowi to problem dla użytkowników jednokadłubowych łodzi o niewielkim zasięgu. Łodzie jednokadłubowe nie wypływają również w morze w razie załamania pogody. Duże, dwukadłubowe katamarany bez problemu docierają do wybrzeży USA.

Polski przemysł jachtowy może zaproponować produkt o takich standardach, jak motorowy jacht 70 Sunreef Power, który powstał we współpracy ze znanym francuskim żeglarzem (pierwszy na świecie jacht transatlantycki, zdolny do pokonania trasy liczącej 4 tysiące mil morskich na jednym tankowaniu) oraz Sunreef 114 CHE, który jeszcze 4 lata temu słynął jako najdłuższy katamaran świata. Na uwagę zasługuje sposób budowania drugiej z jednostek. Redukcja drgań kadłubowych, spowodowanych pracą urządzeń maszynowni pokładowej dużo poniżej poziomu normy (do poziomu 35 dB), jest tu gwarancją dodatkowego komfortu. Polscy przedsiębiorcy jachtowi kreowali markę swoich produktów zagranicą za pośrednictwem inicjatyw finansowanych przez Ministerstwo Gospodarki RP, projektów regionalnych oraz pojedynczych imprez o zasięgu międzynarodowym. Kwestią otwartą pozostaje finansowanie programów rozwojowych. Zdaniem Francisa Lapp rząd Polski powinien w większym stopniu zaangażować się w zagraniczną promocję branży. Obecnie jest ona niewystarczająca, ale Polska ma szansę umocnić swój wizerunek jako europejskiej potęgi jachtowej produkującej zarówno świetne małe jachty, jak i jednostki luksusowe.

– Produkcja jachtowa w Polsce rozwija się od wielu lat, jednak promuje się ją od niedawna. Sunreef Yachts nie rozpoczął swojej produkcji w Polsce ze względu na niskie koszty pracy. Osobiście mieszkam w tym kraju już ponad 20 lat. Marzenie o budowie nowoczesnych i luksusowych jachtów na terenie Stoczni Gdańskiej realizuję od 13lat. Zawsze promowaliśmy się jako firma rodem z Polski i z Gdańska- wyjaśnia właściciel Sunreef Yachts.

Podkreślenie miejsca powstania produktu było i jest podstawą polityki marketingowej Sunreef Yachts. Wciąż jeszcze dochodzi do sytuacji, że zagraniczny nabywca nie wie jaki jest kraj pochodzenia użytkowanej przez niego łodzi. W efekcie nie utrwala się opinia o naszym kraju jako eksportera świetnych łodzi, którego atutem są bogate tradycje szkutnicze i znakomita kadra.

– Weźmy znaną i cenioną na całym świecie francuską markę JEANNEAU. Kadłuby ich markowych jachtów powstają w Polsce. Bardzo często to właśnie polskim szkutnikom powierza się budowę jachtów będących sztandarowymi produktami jachtowych potentatów. Co z tego, jeśli często nie ma o tym żadnej wzmianki?- pyta prezes Lapp.

Kiedy 12 lat temu pierwszy luksusowy jacht zbudowany w Stoczni Gdańskiej trafił do klienta z Monaco, wszyscy po prostu wątpili, że taki luksusowy produkt mógł powstać w naszym kraju.

– Kiedy wyjeżdżam z przedstawicielami rządu RP na zagraniczny wyjazd promujący naszą gospodarkę, Polskę reprezentują przedsiębiorstwa z sektora branży spożywczej, wyrobów stalowych, maszyn. Prócz rzemiosła związanego z wyrobami bursztynowymi (wyrób bardzo lokalny), brakuje wytwórców dóbr luksusowych. Przemysł jachtowy jest wyjątkiem, jedyną branżą wypełniającą tę niszę- ocenia prezes Sunnreef Yachts.

Atutem polskich stoczni są niższe niż na Zachodzie koszty produkcji co jest efektem relatywnie tańszej siły roboczej. Do tego dochodzi wysoka wydajność i znakomita jakość budowanych łodzi. Jednak konkurencyjność cenowa oparta na koszcie pracy dobiega już końca.

– Taką prawidłowość obserwujemy nie tylko w sektorze przemysłu jachtowego ale także w każdej branży polskiej gospodarki. Nastąpił koniec pewnego cyklu. Coraz większe znaczenie przypadnie teraz konkurencyjności innowacyjnej. To nowe wyzwanie, z którym muszą poradzić sobie wszystkie polskie firmy. Rynek jachtowy w naszym kraju znajduje się obecnie na rozdrożu. Model gospodarki oparty wyłącznie na taniej sile roboczej obecnie dobiega końca- oznajmia Jacek Gleba z Fundacji Klastra Polskie Jachty.

Perspektywy

Produkty większości naszych stoczni mają charakter bardzo innowacyjny. W rezultacie zachodzących obecnie zmian w polskiej branży jachtowej dojdzie do pewnego rodzaju przetasowania sił. Wzrosną nowi, innowacyjni producenci. W nowym układzie sił przede wszystkim będzie liczył się pomysł oraz odwaga do wdrożenia go w praktyce. Pozostałe podmioty będą miały problemy z odnalezieniem się w nowych realiach gospodarczych. 

Mimo to w Polsce jest  jeszcze dużo możliwości zakładania firm jachtowych i rozwoju produkcji jachtowej. Za 5-6 lat problemem polskich przedsiębiorców może stać się brak wykwalifikowanych kadr. Większość młodych ludzi po maturze podejmuje studia wyższe. Brakuje szkół zawodowych kształcących rzemieślników (stolarzy, szkutników, tapicerów) na dobrym poziomie. Wielu pracowników wyjeżdża zawodowo do krajów starej Unii. Już dziś stocznie odczuwają niedobór pracowników działu produkcji. 

–  Nie przeszkodzi to powstawaniu kolejnych koncepcji firm na polskim rynku. Na samym terenie Stoczni Gdańskiej swoją siedzibę ma ponad 100 przedsiębiorstw bezpośrednio związanych z branżą jachtową. W naszym bezpośrednim sąsiedztwie, nowa stocznia  zwodowała swoje pierwsze jachty motorowe, a w historycznych budynkach kolebki Solidarności swoje biura mają producenci podzespołów, mebli okrętowych, tapicernie etc- wylicza Lapp.

Podmioty myślące o utrzymaniu swojej konkurencyjności będą musiały zmodernizować produkcję oraz zainwestować w rozwój samego procesu produkcyjnego.

–  Koszty pracy w Polsce nie stanowią dla mnie dużego problemu. Nawet zakładając, że trochę wzrosną, produkcja jachtowa w kraju w dalszym ciągu będzie dla mnie opłacalna. Problemem może być m.in. polityka podatkowa państwa- wyjaśnia Francis Lapp.

Francuscy producenci jachtów korzystają zarówno z pomocy państwa, jak i gmin, w których rejestrują swoje firmy. Często otrzymują za darmo teren produkcyjny, również w powstanie nowego przedsiębiorstwa inwestuje gmina. W Polsce uzyskanie jakiejkolwiek pomocy ze strony rządu jest bardzo problematyczną kwestią. Producenci jachtów muszą liczyć na siebie. 

–   Nadal jesteśmy zdania, że jakość produkcji powinna iść w parze z designem. Stocznie przodujące na rynku jachtowym wychodzą z tego samego założenia, dlatego nie przeniosą produkcji do Azji- podsumowuje prezes Sunreef Yachts. 

M.O.

1amorza i oceany PNG logo big