Bogato ilustrowany Bedeker Miry Urbaniak „Gdynia żeglarska stolica Polski”, opowiada o wilkach morskich, jachtach, żaglowcach i o gdyńskich klubach żeglarskich. Książka powstała z miłości do morza, żeglarstwa i żaglowców. Nie jest to jednak książka historyczna czy encyklopedia gdyńskiego żeglarstwa, ale raczej przewodnik emocjonalny.
Należałoby by jeszcze powiedzieć kilka słów o niezwykłej autorce przewodnika. Mira Urbaniak – dziennikarka, żeglarka, kaphornowiec, szamanka i organizatorka (ostatnio szczecińskiego finału Tall Ships’Races). Największe osiągnięcia – udział w załodze i reportaże z rejsów żaglowcami: Darem Młodzieży na wyspy Kanaryjskie, Zawiszą Czarnym w etapie dookoła świata i po Wielkich Jeziorach Amerykańskich, Columbus Regatta – Fryderykiem Chopin po Karaibach oraz z wypraw polarnych na Spitsbergen i do Antarktyki.
Kilka słów od autorki:
Początek minionego wieku, po pierwszej wojnie światowej, przywrócił istnienie Rzeczypospolitej Polskiej. To była ponad stuletnia, trudna droga nie tylko do wolności, ale także do morza. Polska wolna, choć bez Gdańska, ustanowionego Wolnym Miastem, symbolicznie zaślubiła skrawek morza 10 lutego 1920 roku w Pucku. Nie było portów i floty, ale byli wizjonerzy. Minister Eugeniusz Kwiatkowski swoją koncepcję polityki morskiej postanowił oprzeć o Gdynię – wioskę rybacką, budując nowoczesne miasto i port – polskie „okno” na świat, a admirał Kazimierz Porębski – polskie szkolnictwo morskie. Dla Szkoły Morskiej w Tczewie zakupiono trzymasztowy bark nadając mu imię „Lwów”, Marynarka Wojenna wzbogaciła się o holenderski szkuner, który nazwano „Iskrą”, a harcerze szwedzki szkuner „Petrea” przemianowali na „Zawiszę Czarnego”. Ale nie entuzjastom, a normalnym zjadaczom chleba w rolniczej Polsce należało wykazać pożytki płynące z morza i namówić do wielkiej morskiej przygody. Dla takiej właśnie popularyzacji zorganizowano w Gdyni 31 lipca 1932 roku pierwsze „Święto Morza”. Wycieczki z całego kraju, przywożone bezpłatnie specjalnymi pociągami, mogły oglądać nowo wybudowany port, piękniejące z dnia na dzień miasto, prezentującą swoją urodę białą fregatę „Dar Pomorza”, która zastąpiła stary „Lwów”, sprawdzać stopień zasolenia wody w Bałtyku i spoglądać w morski horyzont, zachęcający do snucia marzeń i obiecujący ich spełnienie. Wielu zostało gdynianami. Tak było również z moimi rodzicami. Ojciec – z wielkopolskiej kuźni trafił do lotnictwa morskiego w Pucku: rodzina Mamy, z amerykańskiej emigracji, wróciła do kraju przez Gdynię. I chociaż później różnie toczyły się losy – Gdynia i morze były w moim domu od zawsze. Dobrym sposobem, by poznać je dokładniej, okazało się dziennikarstwo. Pozwoliło na wychodzenie w morze z marynarzami, rybakami, ratownikami morskimi, żeglarzami – dosłownie i w przenośni, towarzyszenie rozwojowi miasta i wielkim projektom gospodarki morskiej oraz żeglarskim, a także zdobywanie przyjaciół i… wrogów. Ale, na szczęście, morze daje siłę do zmagań z lądem. Tak powstała książka. Z gdyńskiej tradycji mojej rodziny, fascynacji pionierami Polski Morskiej, miłości do żaglowców, podziwu dla żeglarzy sportowych oraz wielu lat popularyzacji spraw morza. Nie jest to więc historia czy encyklopedia gdyńskiego żeglarstwa, ale raczej przewodnik emocjonalny. I okazało się, że otworzył dorosłym pamięć i serca, a młodym uświadomił co znaczy „poczuć bluesa w żaglach”.
I wydanie książki ukazało się w 2003 r. przed regatami i zlotem wielkich żaglowców „The Cutty Sark Tall Ships Races” w Gdyni, a „ojcem chrzestnym” był Wojciech Szczurek – Prezydent Miasta. Później kpt. ż. w. Leszek Wiktorowicz – Komendant „Daru Młodzieży”, książkę, umieszczoną w butelce, wyrzucił na Biskajach. Do dzisiaj, nikt jej nie znalazł.
W tym roku rocznic: 30-lecia podniesienia bander na żaglowcach: „Dar Młodzieży” i ORP „Iskra” oraz 20-lecia na STS „Fryderyk Chopin”, a także związanych z Władysławem Wagnerem (100-lecie urodzin i 20-lecie śmierci) – pierwszym Polakiem, który w 1932r. wypłynął z Gdyni na „Zjawie” w rejs dookoła świata, powstało II wydanie książki. Symbolicznie „zwodowano” ją w Gdyni, a następnie w regatach „The Tall Ships Races 2012” z St. Malo do Lizbony, obecny Komendant „Daru” – kpt. ż. w. Artur Król, wyrzucił butelkę z książką do Atlantyku. A ja znów czekam na znalazcę.
Mira Urbaniak
Książka dostępna jest w Księgarni Morskiej:http://www.ksiegarniamorska.pl/index.php?str=60&fun=more&kat=12&id_prod=323
Katarzyna Koj