Za nami kolejny rejs w Światowym Dniu Morza. W gronie kilkudziesięciu osób związanych zawodowo z gospodarką morską odbyliśmy podróż po wodach portu w Szczecinie. I jak co roku mogliśmy zobaczyć co, gdzie i jak się dzieje. A dzieje się dużo i pozytywnie. Może z perspektywy części Szczecinian tego nie widać ale nasze miasto gospodarką morską stoi i to jest fakt. Fakt często niedostrzegany również przez naszych włodarzy.
Rejs, jak co roku, zorganizowała Krajowa Izba Gospodarki Morskiej Oddział w Szczecinie, przy wsparciu Zachodniopomorskiego Klastra Morskiego, Biura Promocji Żeglugi Morskiej Bliskiego Zasięgu i Rady Interesantów Portu Szczecin. To już tradycja wspólnego działania, i nie jedynego w roku, organizacji zaangażowanych w rozwój gospodarki morskiej w Szczecinie.
W tym roku rejs rozpoczął się od nabrzeży Finomaru, Stoczni Południe, Stoczni Szczecińskiej Wulkan, Stoczni Remontowej Gryfia. Kolejny etap zaczął się od przepłynięcia przez obrotnicę Przesmyk Orli i Przekop Mieleński. Następnie zawitaliśmy na Basen Górniczy. W powrotnej drodze zapuściliśmy się w najstarszą funkcjonującą część w Szczecinie, tj. Łasztownię, na wysokości nabrzeży Polskiego i Bułgarskiego. Każdy z tych czterech etapów rejsu to inny obraz terenów portowych bo i inne ich przeznaczenie, inny stan zagospodarowania i wykorzystania. W tym felietonie skupię się na dwóch pierwszych etapach rejsu. Tym pierwszy od zawsze kojarzącego się z budową i remontami statków i tym drugim od lat pełnym zieleni o powierzchni kilkuset hektarów.
Portowy park przemysłowy
Na początku naszym oczom ukazały się zapełnione remontowymi statkami nabrzeża Stoczni Południe, Stoczni Wulkan i Stoczni Gryfia. Zobaczyliśmy budowane na nabrzeżach Finomaru statki a na obszarach Stoczni Szczecińskiej Wulkan, na różnych etapach tworzenia, wielkogabarytowe konstrukcje portowe i offshorowe produkowane przez firmy działające na tych terenach a dzierżawiące place czy hale od Stoczni Wulkan. Widok, który dla nas, ludzi od lat związanych z gospodarką morską tylko potwierdza to, że informacje o śmierci gospodarki stoczniowej w naszym regionie są nie tylko przesadzone ale absolutnie mylne. Wręcz przeciwnie. Fakt, nie budujemy wielkich statków ale są budowane, przebudowywane, remontowane statki od handy size poprzez coastery po jednostki specjalistyczne. Do tego wielkogabarytowe konstrukcje offshore.
Dzieje się to w kilkunastu szczecińskich stoczniach produkcyjnych i remontowych, z którymi współdziała kilkaset rodzimych i międzynarodowych przedsiębiorstw zajmujących się produkcją, dostawami, remontami specjalistycznymi, serwisami portowymi i morskimi, podwykonawstwem dla stoczni produkcyjnych i remontowych. Przedsiębiorstw chętnie lokujących swoją działalność w północnej części Szczecina, na Międzyodrzu czy w Policach. W zasadzie wszędzie tam, gdzie kluczowym czynnikiem decyzji o lokacji przedsiębiorstwa w naszym regionie jest dostęp do wód Odry i infrastruktura to umożliwiająca.
W tym tradycyjnie postrzeganym rejonie stoczniowym odżywa po latach fabryka sektora morskiej energetyki wiatrowej, tego nowego ale dynamicznie rodzącego się w naszej metropolii, sektora gospodarki morskiej. Dawna infrastruktura ST3, przed laty zwiastuna morskiej energetyki wiatrowej w Szczecinie, dzisiaj stała się siedzibą firmy Vestas. Światowego potentata w produkcji turbin (gondole i piasty). W szczecińskiej fabryce będą montowane turbiny 15 MW, między innymi dla polskiej farmy wiatrowej Baltic Power (1,2 GW mocy zainstalowanej, start w 2026 r.). Patrząc na modernizowaną przez Vestas fabrykę (z Mostem Brdowskim w tle) ponownie można się przekonać jak ważna dla rozwoju miasta i regionu jest infrastruktura transportowa i przemysłowa. Sądzę, że gdyby nie ST3 nie było by fabryki Vestasa, a na pewno nie w tym miejscu i już. Bo przecież pierwotny zamysł firmy to budowa fabryki gondol w Skolwinie na terenach zakupionych wcześniej przez tą firmę. Dla naszego regionu paradoksalnie korzyść bo na terenach w Skolwinie Vestas zbuduje fabrykę łopat do morskich farm wiatrowych a na Wyspie Brdowskiej gondol. I tak dzięki infrastrukturze po ST3 prawdopodobnie będziemy mieli dwie fabryki tej firmy w Szczecinie.
Green field
Kolejnym etapem rejsu było przepłynięcie przez obrotnicę Przesmyk Orli i Kanał Piastowski. Obie te budowle hydrotechniczne to ostatni odcinek zmodernizowanego przez Urząd Morski w Szczecinie, do głębokości 12,5 m, toru wodnego Szczecin-Świnoujście. Niestety, mimo, że cały tor wodny o nowych parametrach jest gotowy od dwóch lat port nie jest gotowy na statki o zanurzeniu 11 m. Hamulcowym jest Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście SA, inwestor nie radzący sobie od lat z terminowym realizowaniem inwestycji infrastrukturalnych w portach w Szczecinie i Świnoujściu. Podobno ma być jednak lepiej i w połowie przyszłego roku Kanał Dębicki ze zmodernizowanymi i nowymi nabrzeżami jak i Basen Kaszubski z nabrzeżami Katowickim i Gliwickim będą miały głębokości 12,5 m i mają być gotowe na przyjmowanie statków o parametrach właściwych dla w pełni załadowanych handy sizów.
Płynąc Przekopem Mieleńskim zobaczyliśmy zielone niezagospodarowane tereny Ostrowa Grabowskiego i Ostrowa Mieleńskiego. Łącznie kilkaset hektarów gruntów. Ostrów Grabowski pod inwestycje szykowany był od pięćdziesięciu lat. Ostów Mieleński wymaga takowego przygotowania ale to są cenne gospodarczo tereny, które są niezbędne dla dalszego rozwoju portu w Szczecinie i naszego regionu. Szczególnie dzisiaj, kiedy w wyniku szeregu działań samorządów, IOB i biznesu tworzymy Zachodniopomorski Hub Wiatrowy a przemysł stoczniowy i offshore wróciły na unijną listę gałęzi, których rozwój może być wspierany przez sektor publiczny. Już jest odczuwalny brak uzbrojonych terenów nad Odrą co może stać się barierą rozwoju sektora wind offshore jak i całego sektora offshore, bo bez dostępu do wody i szlaków morskich te nie będziemy w stanie ich rozwijać.
Czas na Ostrów Grabowski
Ponad 20 lat temu negocjowaliśmy z Vest Alpina lokalizację na Ostrowi Grabowskim stalowni o zdolności produkcji 5 mln ton blach walcowanych. Wtedy Warszawa zablokowała nam te negocjacje uznając, że taka stalownia zagrozi hutom Sędzimira i Katowice. Jednak powstała w tamtym czasie koncepcja zagospodarowania pod przemysł, transport i logistykę terenów od ul. Hryniewieckiego po brzegi Przekopu Mieleńskiego do dzisiaj niestety nie została zrealizowana. I to mimo pozyskania już w 2004 roku pierwszych środków unijnych na część tej koncepcji. Powstało tylko nabrzeże Fińskie i infrastruktura sieciowa przy ulicy Hryniewieckiego, na bazie której miało powstać Zachodniopomorskie Centrum Logistyczne. Miało ale nie powstało bo moim następcy na stanowisku Prezesa Zarządu ZMPSiŚ SA nie pociągnęli tematu ul. Hryniewieckiego i Ostrowa Grabowskiego.
Dzisiaj jest świetny czas aby nadrobić stracony czas bo port w Szczecinie, w swojej funkcji transportowej ograniczony pułapem rzędu 10-11 mln ton obrotów rocznie potrzebuje impulsów rozwojowych w postaci funkcji logistyczno-dystrybucyjnej i przemysłowej. Jest predysponowany do tego i trzeba w końcu to wykorzystywać. Windar, Telefonika Kable to przykłady tylko dwóch nowych firm zewnętrznych, które będą budować na terenach portowych w Szczecinie ale potencjalnych inwestorów (rodzimych i międzynarodowych) jest znacznie więcej i to nie tylko z sektora offshorowo-stoczniowego. Aby mogli zainwestować potrzebują uzbrojonych terenów z dostępem do wody. A takimi są obszary Ostrowa Grabowskiego i Ostrowa Mieleńskiego. Port w Szczecinie musi stać się regionalny biegunem wzrostu gospodarczego silnie powiązanym z regionem (czego dzisiaj nie ma), będąc jednocześnie lądowo-morskim węzłem transportowym, parkiem przemysłowym i lądowym centrum logistycznym. Bo jest to w naszym wspólnym interesie społeczności Szczecina i województwa a miasto i województwo są na współdziałanie otwarte.
Z pozdrowieniami
dr inż. Andrzej Montwiłł