W perspektywie ostatnich lat cena ropy naftowej spadła o przeszło 60%. Ucierpiał sektor produkcji statków, łodzi oraz platform, gdzie spadek wyniósł prawie 20%. Od ok. 2012r. kiedy to rynek nasycił się już produktami dla sektora offshore oil& gas stocznie przyjęły taktykę dywersyfikacji źródeł zamówień. Wobec zamrażania projektów wydobywczych przez koncerny naftowe, przejmowanie przez polskie stocznie zamówień z nowych sektorów przemysłu stoczniowego, pozwoli zrównoważyć straty spowodowane odpływem kontraktów na budowę statków specjalistycznych, obsługujących platformy wiertnicze.
Ceny surowca zaczęły spadać już w drugiej połowie 2004r. Główną przyczyną spadku cen był fakt, że ceny ropy we wcześniejszych latach były zdecydowanie wyższe niż krańcowe koszty wydobycia. To właśnie 3-4 mln baryłek najdrożej wydobywanej ropy kształtuje cenę surowca. Wyśrubowana przez OPEC cena wydobycia ropy naftowej doprowadziła do rozwoju nowych technologii, takich, jak wydobycie głębokowodne oraz niekonwencjonalnych metod wydobycia ropy praktykowanych w USA.
– Ta sytuacja doprowadziła do pojawienia się dużych ilości ropy na światowych rynkach. Nadwyżek przez pewien czas nie można było zaobserwować, gdyż obok rozbudowującego się sektora wydobywczego w USA, równolegle zmniejszało się wydobycie ropy w krajach Afryki Północnej, a także w wyniku Arabskiej Wiosny również na Bliskim Wschodzie- mówi Adam Czyżewski, główny ekonomista grupy Orlen.
Na przełomie czerwca i lipca 2014r. Libia zaczęła niespodziewanie dostarczać na rynek duże ilości ropy naftowej. Nadpodaż ropy zapoczątkowała spadki cen. Wkrótce okazało się, że na rynek może szybko powrócić zarówno Libia, jak i takie państwa, jak Irak czy Iran. Rosnące wydobycie w Ameryce Północnej oraz powrót państw arabskich na światowe rynki wiąże się z olbrzymimi ilościami towaru zalewającego światowe rynki, a w konsekwencji gwałtownymi spadkami cen. Obecnie jesteśmy świadkami końca megacyklu cen ropy rozpoczynającego się pod koniec 2000r. wraz z wejściem tego państwa do Międzynarodowej Organizacji Handlu i połączonego z rozwojem Chin. Obecny spadek cen ropy często porównuje się do kryzysu naftowego lat 70. Jednak wówczas nastąpiło duże ograniczenie podaży ropy, które pociągnęło za sobą dostosowania popytu, w następstwie czego cena ropy spadła a teraz powodem spadku cen ropy jest nadpodaż
– Wg różnych prognoz to właśnie w tym roku skończy się proces wchłaniania nadwyżki podaży. Tym samym dobiegnie końca okres bardzo niskich cen ropy. W dalszej kolejności będzie musiał nastąpić zauważalny wzrost cen surowca. Pozostaje otwarte pytanie w jakim tempie będzie następował ten proces- analizuje Adam Czyżewski.
Notowania cen ropy następują w trybie ciągłym. Praktycznie codziennie odnotowuje się inną cenę. Dużo transakcji odbywa się na rynkach finansowych, które charakteryzują się dużą podatnością na zmiany. Na cenę produktu może wpłynąć praktycznie każda informacja. Z punktu widzenia interesów firm naftowych oraz statystyk dotyczących wydobycia i produkcji ropy, liczy się jednak wysokość średnich cen w kwartałach, średniej ceny rocznej oraz dłuższa perspektywa. Opłacalność wydobycia ropy naftowej szacuje się na podstawie prawdopodobnej ceny w horyzoncie sięgającym przynajmniej 10 lat po zakończeniu cyklu inwestycyjnego na jednym złożu. Wysokość przyszłych cen decyduje więc o wysokości wydobycia. Niskie ceny surowca sprawiają, że nie opłaca się inwestować w wydobycie. Inwestycje stają się nieopłacalne głównie z tego powodu, że niskie ceny towaru to również niskie przepływy kasowe oraz mało funduszy, które można przeznaczyć na inwestycje wydobywcze. Perspektywy opłacalności z punktu widzenia firm naftowych kształtują się w zależności od cyklu inwestycyjnego. Np. na rynku amerykańskim cykl inwestycyjny jest krótki. Od postawienia wiertni do wydobycia ropy upływa ok. 3 miesięcy. Biorąc pod uwagę perspektywę sprzedaży ropy naftowej, reakcja mająca wpływ na cenę surowca następuje po 8-9 miesiącach. W przypadku konwencjonalnego, płytkowodnego wydobycia ropy standardowy cykl inwestycyjny trwa 3-5 lat. Rezygnacja z projektu wydobywczego dzisiaj wpłynie na ilość wydobywanej ropy dopiero za 3-5 lat.
Zdaniem Grzegorza Landowskiego, rzecznika prasowego Remontowa Holding pierwsze sygnały świadczące o załamywaniu się cen paliw można było dostrzec już 2-3 lata temu. Pierwsze symptomy ograniczenia popytu na statki do obsługi platform wiertniczych można było dostrzec w 2012r. Wówczas rynek nie miał jeszcze do czynienia z ograniczeniem popytu spowodowanym najprawdopodobniej nasyceniem rynku. Wówczas to polskie stocznie postawiły na dywersyfikację portfela zamówień. Obecnie na 17 jednostek aktualnie budowanych przez Remontową Shipbuilding tylko 4 są przeznaczone dla kontrahentów związanych z sektorem offshore oil &gas. Są to jednostki budowane dla norweskiego armatora, który prowadzi mocno zdywersyfikowaną działalność. Nie odczuwa więc strat związanych ze spadkiem cen ropy. Są to statki typu PSV są napędzane skroplonym gazem ziemnym. Skandynawskiemu przedsiębiorcy przekazano już pierwszy statek. Stocznia przekazała także jednostkę typu AHTS do obsługi platformy wiertniczej działającej w rejonie Nowej Fundlandii na polu Hibernia i Hebron. Jednostka jest budowana dla konsorcjum kanadyjsko-norweskiego. Mimo kryzysu naftowego zlecenia dla branży offshore oil&gas będą więc realizowane z zyskiem finansowym.
– Ponad 65% wydobytej ropy zużywa sektor transportowy, będący głównym odbiorcą paliwa. Wprawdzie w globalnym transporcie używane się już nowe rodzaje paliw, ale będą one istotnym czynnikiem na rynku surowcowym dopiero za 10-15, lub nawet 20 lat. W horyzoncie najbliższych lat nie zajdą żadne istotne zmiany. Popyt na ropę w najbliższych latach będzie istotnie wzrastał ( co rok o 1-1,4 mln baryłek ropy dziennie , napędzają go głównie potrzeby wschodzących gospodarek)- mówi Adam Czyżewski.
Obecnie rynek offshore kształtują 2 czynniki – pierwszym jest gwałtowny spadek cen ropy. Nie ma jeszcze żadnych przesłanek świadczących o tym, że cena ropy powróci w najbliższym czasie do poziomu 60-80 dolarów za baryłkę. Cena utrzymująca się na tym poziomie sprawiłaby, że na Morzu Północnym wydobycie staje się opłacalne.
Na Morzu Północnym nie ma nowych złóż ropy. Nowe pola naftowe są zlokalizowane w Azji lub Afryce. Pociąga to za sobą większą opłacalność budowy elementów konstrukcyjnych potrzebnych sektorowi offshore iol &gas raczej na Dalekim Wschodzie niż w Europie. Z tego powodu zarówno marżowość projektów, jak i sama ich liczba gwałtownie spadły. Wysokość strat jest zależna od specyfiki poszczególnych projektów. Im świeższe inwestycje tym ich rentowność jest mniejsza.
Gdyby zaniechać wszelkich inwestycji wydobywczych okazałoby się, że w wyniku wyczerpywania się znanych obecnie złóż, za 10 lat ilość ropy na rynkach światowych spadłaby o połowę w stosunku do ilości obecnie wydobywanego surowca.
Międzynarodowa Agencja Energii w scenariuszach najmniej korzystnych dla rynku wydobycia ropy, przewidujących intensywny rozwój technologii związanych z odnawialnymi źródłami energii założyła, że popyt na ropę będzie maleć. Uwzględniając te szacunki do 2040r. firmy wydobywcze będą musiały wydobyć dodatkowo mniej więcej połowę obecnie zużywanych zasobów ropy. Aktualnie na całym świecie wydobywa się ok. 67 mln baryłek ropy dziennie. Wobec wciąż olbrzymiego zapotrzebowania na surowiec, trzeba będzie sięgać po nowe złoża. Eksploatacja nowych złóż będzie się wiązała z rosnącymi kosztami wydobycia. Koszt wydobycia ropy w Arabii Saudyjskiej wynosi w obecnej chwili ok. 10 dolarów za baryłkę. By powiększyć zasoby ropy Arabia Saudyjska musiałaby zainwestować. Koszt wydobycia nowych zasobów byłby już wyraźnie wyższy niż znanych i obecnie eksploatowanych. O wysokości ceny ropy nie decydują najtańsze zasoby, lecz najdroższe. W dłuższym przedziale czasowym, by ropa trafiła na rynek, cena musi utrzymać się na poziomie 80-100 dolarów za baryłkę. W przeciwnym wypadku nie będą opłacalne inwestycje w krajach, w których ropę wydobywa się z uwzględnieniem relatywnie wysokich kosztów. Tania ropa nie wystarczy do zaspokojenia popytu.
– Z rachunku symulacyjnego Międzynarodowej Agencji Energii wynika, że niskich cen ropy nie da się utrzymać w perspektywie czasowej do 2020r. By utrzymać cenę ropy na poziomie 35-40 dolarów za baryłkę, należałoby zainwestować pokaźne sumy w wydobycie ropy na Bliskim Wschodzie. Kraje Zatoki Perskiej z powodu małych wpływów nie dysponują dużymi funduszami inwestycyjnymi, z kolei ewentualnych inwestorów odstrasza niestabilna sytuacja polityczna i konflikty zbrojne- przedstawia główny ekonomista Orlenu.
Do końca 2016r. z rynku powinna zniknąć nadwyżka podaży. W drugim horyzoncie cena równowagowa wyniesie 80-100 dolarów za baryłkę. Gdy cena ropy zacznie rosnąć w 2017r. najszybciej na jej wzrost zareaguje branża wydobywcza w USA. Gdy Amerykanie zaczną powiększać wydobycie ropy, spowolnią naturalne procesy gospodarcze. Przez okres 2017-2018r. proces wzrostu cen będzie więc następował stosunkowo wolno. W latach 2019-2021 sytuację zaczną już kształtować decyzje o odłożeniu projektów inwestycji w wydobycie ropy pochodzącej ze złóż konwencjonalnych, podjęte przed rokiem i w ostatnim czasie. W międzyczasie, w latach 2019-2020 będziemy mieli do czynienia ze zbyt małą podażą, co najprawdopodobniej wywinduje cenę surowca w górę.
Aktualnie najwięcej traci branża wydobywcza. Cena ropy spadła niemal o 60%. Jeśli pomnożyć 67 mln baryłek ropy wydobywanej dziennie na całym świecie przez ilość dni w roku, straty sięgną trylionów dolarów. Zyskują za to konsumenci, bo mniej płacą za paliwoW perspektywie całej globalnej gospodarki, bieżąca sytuacja stanowi silny impuls wzrostowy. Branża naftowa w Polsce, gdzie ropę wydobywa się w bardzo niewielkiej ilości, bardzo skorzystała na gwałtownych spadkach cen, gdyż wzrosły marże. Różnica między ceną rynkową paliw a ropy wzrosła. Polskim rafineriom opłaciło się zwiększyć produkcję, mimo spadku cen paliw. W zeszłym roku nastąpił okres rekordowo wysokiej marży i rekordowo niskich cen paliw.
Opracował Maciej Ostrowski