Branża wydobywcza na rozdrożu – Ekspansja polskich stoczni

maj 23, 2016 | Polskie nowości

1abcSiem Aimery

Doświadczenia zdobyte w branży offshore oil&gas sprawiają, że mimo spadku zapotrzebowania na statki do obsługi platform wiertniczych polskie stocznie, które opanowały technologie i wdrożyły standardy  związane z tym segmentem produkcji stoczniowej zdobyły znaczną przewagę nad konkurencją. 

Zdaniem Łukasza Warczyka, wiceprezesa Energomontażu-Północ Gdynia, jedynym remedium na zaistniałą sytuację jest dywersyfikacja źródeł przychodów. Należy poszukiwać nie tylko zleceń na realizację konstrukcji offshore, lecz także związanych z przemysłem petrochemicznym i chemicznym. Energomontaż-Północ Gdynia jest bezpośrednim sąsiadem gdańskiego Lotosu. Udział w inwestycjach najnowocześniejszej polskiej rafinerii jest obecnie priorytetem EPG. Następną ścieżką rozwoju jest pozyskiwanie projektów spoza rynku offshore. Na początku roku EPG wspólnie z Energopem wykonał i zainstalował komorę próżniową, przeznaczoną dla Instytutu Lotnictwa. Projekt ten nie współgrał z sektorem offshore, lecz wymagał kompetencji i najwyższej jakości produktu. Doświadczenia pozyskane w branży sprawiły, że pomorska firma mogła łatwiej przystąpić do udziału w realizacji skomplikowanych projektów, również z innych gałęzi przemysłu, w których konieczne jest wykorzystanie zaawansowanych technologii. Innymi projektami, wymagającymi zastosowania standardów jakości analogicznych do znanych z realizacji offshore, są wszystkie przedsięwzięcia związane z morską energetyką wiatrową. Realizacjami o większej dynamice wzrostu niż projekty oil & gas są konstrukcje dla morskich elektrowni wiatrowych. 

– Offshore Wind automatycznie wymaga od nas bardziej elastycznego podejścia do cen. Tym samym spadają również nasze marże. Offshore Wind jest jednym ze sposobów przetrwania kryzysu w branży naftowej i powstrzymania odpływu zleceń. Bierzemy udział w realizacji zleceń napływających z pokrewnych branż specjalistycznych, gdzie bariera wejścia dla innych spółek, choćby ze względu na gabaryty zamawianych konstrukcji, sprawia, że Energomontaż zdobywa przewagę nad konkurentami. Sam dostęp do morza umożliwia budowę i transport wielkogabarytowych konstrukcji – zaznacza wiceprezes Energomontażu-Północ Gdynia.

Rynek morskiej energetyki wiatrowej w przeciwieństwie do sektora offshore oil & gas dość intensywnie się rozwija. Perspektywy zdobywania kolejnych kontraktów nie są  jednak aż tak dobre, by zrównoważyć rynkowi stoczniowemu zawieszoną realizację kontraktów. 

– Od dłuższego czasu współpraca z obydwoma sektorami branży offshore była fundamentem naszego rozwoju. Zaobserwowaliśmy, że dynamika rozwoju energetyki wiatrowej,  mimo spadków, stwarza nam szansę na pozyskanie nowych zleceń. W sektorze oil& gas sytuacja jest zdecydowanie trudniejsza. Na rynku offshore jesteśmy obecni już od ponad 20 lat. Nie odkryliśmy nagle nowych możliwości, po prostu stopniowo zwiększamy możliwości naszego udziału w jego sektorze. Nie musimy wiec reorganizować naszej firmy, ani działu produkcyjnego, by móc realizować nowe zlecenia- zaznacza Łukasz Warczyk.

Energomontaż negocjuje kontrakty, które sprawią, że w latach 2017-2018 zlecenia napływające z branży offshore wind, będą stanowiły ponad 20%wszystkich przedsięwzięć realizowanych przez przedsiębiorstwo. 

– Jesteśmy obecnie na etapie negocjacji kilku kontraktów. Szacujemy, że prawdopodobieństwo ich realizacji w Gdyni jest wysokie. Z optymizmem oceniamy nasze szanse przejścia przez trudny okres. Problemy sektora offshore oil & gas nie oznaczają, że zupełnie z niego rezygnujemy. Obecnie EPG realizuje zlecenie na pole wydobywcze Johan Sverdrup na Morzu Północnym, które dotyczy wykonania 2500 ton sekcji do modułu mieszkalnego platformy – dodaje Łukasz Warczyk. 

Inwestycje rozwijające nowe technologie dokonują się w dużym stopniu niezależnie od cen ropy. W chwilach spadków cen ropy prace nad nowymi technologiami spowalniają, gdyż stają się one droższe w stosunku do cen energii. Aktualnie wobec niedrogich paliw alternatywne źródła energii są niekonkurencyjne. Większość alternatywnych paliw jest wciąż w fazie eksperymentalnej, technologie wciąż są udoskonalane. Na globalnym rynku wzrasta też ilość gazu, który jest niezbędny do podtrzymywania energii pochodzącej z takich źródeł, jak energia słoneczna i wiatrowa. W transporcie ciężkim gaz wypiera już ropę. 

Zdaniem Grzegorza Landowskiego koniunktura na wydobycie ropy naftowej jeszcze powróci. Niezależnie od sytuacji na rynku ropy naftowej istnieje kilka sektorów, które powinny w większym zakresie stać się obiektami zainteresowania polskich stoczni. Pierwszym jest sektor budowy statków do obsługi morskich elektrowni wiatrowych. 

Remontowa Shipbuilding dokładnie przed miesiącem dostarczyła kablowiec Siem Aimery, będący produktem o największym nasyceniu zaawansowanych technologii jaki kiedykolwiek stworzyła polska stocznia. Odbiorcą był norweski armator. Statek będzie pracował na niemieckiej farmie wiatrowej w tandemie z jednostką o nazwie Siem Moxie, zbudowanym przez niemiecką stocznię. 

Obszar inwestycji związanych z morską energetyką wiatrową otwiera się w Polsce zbyt słabo, gdyż wciąż istnieją problemy z obowiązywaniem Ustawy o Odnawialnych źródłach energii. Niezależnie od losów morskiej energetyki wiatrowej w Polsce, w Europie rozwija się ona bardzo dynamicznie. Wielka Brytania buduje wielkie elektrownie wiatrowe na morzu, energetykę wiatrową intensywnie rozwijają również Niemcy. Pewnym jest, że Unia Europejska będzie desygnować pokaźne fundusze na rozwój tego typu energetyki.

Następnym polem działania jest budowa promów o innowacyjnych napędach wykorzystujących alternatywne paliwa (LNG lub nawet o napędzie elektrycznym). Obecnie stocznia Crist produkuje prom hybrydowy o napędzie elektrycznym dla armatora Finferries. Co prawda jednostka jest stosunkowo niewielka, ale zdobyte przez polską stocznię doświadczenie może się przełożyć na poznanie nowych technologii oraz ostrożne wejście w sektor nowych technologii. Zwłaszcza kraje skandynawskie, Kanada oraz USA będą zainteresowane stopniowym przestawianiem swojej żeglugi na użycie jednostek o napędach przyjaznych środowisku naturalnemu. 

Trzecia droga jest związana z tzw. fish farmingiem. Aktualnie w Norwegii uruchamiana jest hodowla ryb z dala od morskiego brzegu. Jak dotychczas farmy rybne były zlokalizowane pośród norweskich fiordów. Ryby hodowane w takich warunkach są podatne na choroby. Przenoszenie farm w głąb morza wiąże się z koniecznością zaangażowania statków do obsługi farm rybnych o innej konstrukcji, niż dotychczas produkowane. 

Polskie stocznie nie powinny ignorować perspektyw związanych z zapotrzebowaniem na statki niezbędne do przecierania arktycznych szlaków transportowych. Część potrzebnych jednostek zostanie zaangażowana w procesie wydobycia ropy i gazu ziemnego z pod dna morskiego w regionach arktycznych. Obecnie taka metoda pozyskiwania surowców nie jest jeszcze szeroko rozpowszechniona, ale w horyzoncie kilku lat sektor wydobywczy będzie potrzebował wielu jednostek spełniających wymogi klas lodowych (spełniają wymogi związane z wyższą klasą lodową niż A1), o odmiennej konstrukcji. Wszystkie jednostki muszą być dostosowane do żeglugi w ekstremalnych warunkach pogodowych, gdyż w Arktyce temperatura nierzadko spada poniżej -40°C. Produkowane w Polsce jednostki muszą więc pełnić jednocześnie funkcję lodołamaczy i statków transportowych. Są odpowiednio udźwigowione, gdyż ich rola polega na wożeniu zaopatrzenia do pozbawionych infrastruktury  przeładunkowej grenlandzkich portów. 

W obecnej chwili Remontowa Shipbuilding kończy właśnie budowę 5 kontenerowców arktycznych. Są to jednostki zaopatrzeniowe, zamówione przez Royal Arctic Line, grenlandzkiego armatora. To nie pierwsza taka realizacja w wykonaniu polskiej stoczni. W 2005r. dok opuścił statek Mary Arctica- jednostka bardzo podobna do serii statków budowanych aktualnie przez Remontową Shipbuilding. 2 małe jednostki mają ładowność 36 kontenerów, na 2 mniejsze można załadować 108 kontenerów, zaś największy bierze na pokład 606 kontenerów. 

Wspomniany statek AHTS jest również przystosowany do działań w rejonach arktycznych. Położone na styku Nowej Fundlandii i Kanady pola naftowe Hibernia i Hebron to tereny arktyczne. Eksploatacja złóż wiąże się tam z koniecznością zaprojektowania jednostek mogących sprostać bardzo złym warunkom pogodowym, wysokiemu falowaniu i silnym wiatrom. Zadaniem statku AHTS Avalon Sea będzie m.in. korygowanie kursu gór lodowych, które mogłyby zagrażać platformom wiertniczym. Budowa tego rodzaju nowoczesnych statków jest zdobywaniem pierwszego przyczółka Arktyki. Gdy ruszą nowe projekty wydobywcze, kapitałem stoczni będą  doświadczenia, zdobyte podczas realizacji wymienionych tu projektów specjalistycznych. 

–  Nie zapominajmy również o żegludze pasażerskiej. Co prawda polskie stocznie w bliskim horyzoncie czasowym nie będą budować wielkich statków pasażerskich, ale boom na turystykę morską to dodatkowe zlecenia dla polskich przedsiębiorstw. Być może w najbliższym czasie polskie przedsiębiorstwa będą mogły wejść w niszę związaną z produkcją luksusowych promów pasażersko-samochodowych oraz mniejszych wycieczkowców. Oczywiście nie możemy sprostać skali wycieczkowców produkowanych w stoczniach Meyer Werft w Papenburgu czy Fincantieri w Monfalcone ale w naszym zasięgu pozostają mniejsze jednostki, które mogą pływać również po rejonach arktycznych- dodaje Grzegorz Landowski.

Kolejnym rynkiem, w którym mogłyby partycypować polskie przedsiębiorstwa jest wydobycie konkrecji  spod dna oceanów. Polska dysponuje działką ze złożami minerałów zlokalizowanych na dużych głębokościach. Najlepsze firmy wydobywcze w świecie opracowują już technologię wydobycia minerałów z dna oceanów. 

W najbliższej perspektywie czasowej polskie stocznie będą partycypowały w wielkim programie odnowienia floty Marynarki Wojennej. Zamówienia w polskich stoczniach składa Inspektorat Uzbrojenia. Rządowe plany zakładają budowę przeszło 30 okrętów różnych typów. Doświadczenia wyniesione z realizacji zamówień rządowych, okażą się atutem biznesowym dla polskich stoczni pozyskujących zlecenia dla przemysłu obronnego innych europejskich krajów. Polskie przedsiębiorstwa stoczniowe mogłyby z powodzeniem budować fregaty, okręty desantowe, logistyczne, holowniki, zbiornikowce, niszczyciele min. Aktualnie zamówienie na niszczyciel min realizuje stocznia Remontowa Shipbuilding. Gdy konstrukcja zostanie przekazana kontrahentowi, stocznia będzie budować kolejne 2 okręty tego typu.

Grupa Remontowa Holding ma silne i wyjątkowo rozbudowane biuro projektowe, zatrudniające ponad 200 projektantów. Wszystkie kontenerowce przeznaczone do pracy w warunkach arktycznych były projektowane w Gdańsku. Zarówno projekt, jak i wykonawstwo jest więc zasługą polskich kadr. Był to niezwykle skomplikowany proces wymagający od polskich projektantów umiejętności na najwyższym światowym poziomie. Same powłoki malarskie musiały spełniać klasy PC5 i PC6 – najwyższe obowiązujące na rynku stoczniowym standardy dotyczące powłok malarskich i antykorozyjnych. W procesie produkcji pojawiała się konieczność sprostania dodatkowym standardom jakości. 

– Nasza potencjalna szansa tkwi w poziomie złożoności takich produktów. Statki tak zaawansowane technicznie, jak jednostki arktyczne nie mogą być budowane tanim kosztem, masowo. Wszystkie zbudowane w Polsce jednostki tego rodzaju były prototypami. Doświadczenie to zostanie właściwie wykorzystane, jeśli przyjdą zamówienia na kolejne tego typu jednostki. Tą drogą mogą podążać również inne przedsiębiorstwa stoczniowe. Musimy sobie również uświadomić, że otwarcie polskiej gospodarki na nowe sektory przemysłu stoczniowego stwarza również szansę poza stoczniowym przedsiębiorstwom działającym w branży morskiej. Mowa tu o biurach konstrukcyjnych i projektowych a także producentach wyposażenia okrętowego. Stocznie będąc koordynatorem budowy jednostek wciągają do tego procesu cały łańcuch firm kooperujących, w tym również przedsiębiorstwa oferujące usługi, takie, jak malowanie, instalacje wyposażenia elektrycznego, IT.  Obecnie największym wyzwaniem dla przemysłu okrętowego w Polsce jest zwiększenie udziału polskich producentów wyposażenia i dostawców usług w budowie nowych jednostek produkowanych w polskich stoczniach – podsumowuje rzecznik Grupy Remontowa Holding. 

Opracował Maciej Ostrowski

1amorza i oceany PNG logo big